Niedziela 16/06/2013
Jak ja nie lubię rozpoczynać wpisów od usprawiedliwień czy też tłumaczeń z absencji treningowych. Cóż, skoro się nie biegało, to musiał być istotny powód. Takim też była moja przegrana bitwa z pylącą trawą. Nie będę szczegółowo opisywał co i jak, jednakże daję słowo bieganie nie wchodziło zupełnie w grę. Ale dość o czwartku, dziś jest niedziela i dziś bieganko było i to nie byle jakie, bowiem przebiegłem 7 km i 290 m w czasie 59:36. "Mundek" pokazał, że spaliłem 1038 kcal. Szczegóły mojego treningu znajdują się TUTAJ.
O ile fizycznie czułem się dziś całkiem nieźle, to niestety oddechowo było kiepsko. Pyłki dają o sobię znać, przez co biegnąć gwizdałem niczym gwizdek czajnika. Troche średnio, ale dało się radę :) Zobaczymy jak będzie w nadchodzącym tygodniu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz