Mój czwartek lekkoatletyczny (12/12/2013)
Spokojnie, bez nerwów i na lajcie - takie oto założenia były przewidziane na bieg dzisiejszy. Podobnie jak przedwczoraj, postanowiłem przetruchtać nie mniej jak 8 km. Udało się, przebiegłem dokładnie 8 km i 230 m w czasie 51:06. Średnie tempo 6:12 min/km czyli całkiem jak na mnie normalne. Aha, spaliłem 1057 kalorii.
Należy podkreślić świetną jak na tę porę roku pogodę. Moje zimowe odzienie w postaci rękawiczek oraz komina zostało w domu. Nie powiem, żebym z tego powodu był jakoś specjalnie smutny. Fajnie że aura jeszcze trochę rozpieszcza, choć zapewne nie potrwa to już długo.
Dzisiejszy wpis posiada numer 100 :) Oznacza to, że już sto razy stukałem w klawisze by podzielić się wrażeniami z moich biegowych potyczek i notować co było ok, a co nie do końca się udało :) Tak wiem, powinienem się rozpisać, podsumować tą setkę postów i może coś ciekawego dorzucić. Dziś jednak podsumowanie sobie daruję, ale nie dlatego że nie mam weny. Szwankuje trochę lewe oczko (Misia Rysia :P), a konkretniej rogówka mi się zapaliła :P. Także wybaczcie Moi Drodzy, dziś nie podsumuję. Obiecuję jednak, że wcześniej czy później przysiądę i zrobię małą "pigułeczkę" z tego co już było :)
Łącznie przebiegłem: 563 km i 120 m :)
W niedzielę bieg dłuższy - planuję porwać się na 12 może 13 km :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz