Bez pracy nie ma kołaczy :)
Wyczerpawszy (mam nadzieję) wszelkie limity pecha, postanowiłem, że październik będzie miesiącem, który przepracuję solidnie i mocno. W związku z tym opracowałem sobie plan treningowy i liczę, że uda mi się go zrealizować jak należy. Oprócz mini maratonu, odbyłem jak dotąd cztery biegi - odpowiednio 7, 8, 7 i 11 kilometrów. Nie powiem żeby było lekko i łatwo, tym bardziej że postanowiłem wyjść w miasto i tam póki co łapię formę, którą zamierzam zweryfikować stając na starcie "Bełchatowskiej Piętnastki". Kilka razy wspominałem na blogu o tym biegu. Uwierzcie, jestem niesamowicie zajarany tą imprezą, tym bardziej że jest to największy bieg w moim mieście. Kilkuset uczestników na starcie i fajna oprawa sprawiają, że o Bełchatowie mówi się też coraz więcej w kontekście biegania. Oczywiście mój start w tym biegu będzie typowo rekreacyjny. Nie zamierzam się z nikim ścigać ani nikomu nic udowadniać. Chcę wziąć udział w fajnej imprezie, pobiegać i dobrze się bawić. Czas? Jakiś pewnie będzie. Zabawa? Będzie jak najbardziej!
Ostatni z wymienionych biegów (ten 11 km) przebiegłem prawie trasą "piętnastki" właśnie. Dlaczego prawie? Ano dlatego, że pomyliłem ulice i nie skręciłem w pewnym momencie tam gdzie trzeba było to zrobić. Trochę trasy urwałem to fakt. Nie ma jednak tego złego. Zamierzam to jednak naprawić i najbliższy trening przebiegnę tak jak trzeba. Mimo wszystko i tak zrobiłem dwa kółeczeka, potem pobiegłem sobie w kierunku domu i tak stuknęło te 11 km :)
Ostatni z wymienionych biegów (ten 11 km) przebiegłem prawie trasą "piętnastki" właśnie. Dlaczego prawie? Ano dlatego, że pomyliłem ulice i nie skręciłem w pewnym momencie tam gdzie trzeba było to zrobić. Trochę trasy urwałem to fakt. Nie ma jednak tego złego. Zamierzam to jednak naprawić i najbliższy trening przebiegnę tak jak trzeba. Mimo wszystko i tak zrobiłem dwa kółeczeka, potem pobiegłem sobie w kierunku domu i tak stuknęło te 11 km :)
"Bełchatowska Piętnastka" będzie dla mnie zwieńczeniem nie tyko tego sezonu biegowego, ale i pewnego etapu mojej biegowej przygody. Kiedy zaczynałem bieganie, do głowy mi nie przyszło, że będę w stanie wystartować w tym biegu. Nie żebym teraz był jakimś super mocnym asem, ale po prostu czuję się na siłach, by ten dystans pokonać. Będzie to również początek mojej dalszej biegowej przygody, której meta znajduje się na starcie maratonu. Mam cały czas świadomość że nie będzie to łatwa droga, ale wiem też że mi się uda. Dlatego też w tym miejscu serdecznie dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Niesamowicie mnie to nakręca i dopinguje.
Do aktualnego planu wprowadziłem nieco urozmaicenia w postaci siłowni i basenu. Ponoć bieganie to nie tylko bieganie :) a jako że z wolna zbliża się zima trzeba się trochę wzmocnić by na wiosnę być w dobrej kondycji:) wprowdziłem na bloga również pewną nowość - zakładkę "Kulinaria". Co jakiś czas będę wrzucał tam różne przepisy na dania które lubię i od czasu do czasu jadam. Od razu zaznaczę, że przekrój będzie różny :)
Kończąc ten niedzielny wpis dodam, że przebiegłem jak dotąd 1292 km :)
Kończąc ten niedzielny wpis dodam, że przebiegłem jak dotąd 1292 km :)
Kiedy już staniesz na linii startu maratonu przygoda dopiero się zacznie. Po 42 km egzaminie otworzysz niezwykle fascynujący rozdział, w którym będziesz świadomy jak ogromne możliwości drzemią w Twoich nogach i głowie. Powodzenia
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo. Ten cel niesamowicie mnie nakręca.Najchętniej to już jutro bym wystartował, ale tu odzywa sięzdrowy rozsądek i mówi STOP. Na razie ciężka praca nad sobą :)
Usuń