Powrót i nowy rozdział


Ale ten czas zasuwa... Nie tak dawno człowiek z utęsknieniem wyczekiwał nadejścia lata, a tu kłania się w pas szanowna Pani Jesień. Dzieciaki już chyba na dobre rozgościły się w szkolnych ławach i tak naprawdę tylko czekać, kiedy nasze uszy będzie łechtać niezniszczalne „Last Christmas”. Czas leci nieubłaganie, a ja zdałem sobie sprawę (do czego zresztą wstyd się przyznać), że ostatni wpis na blogu poczyniłem w miesiącu marcu… 

Pora zatem nadrobić nieco zaległości i zdmuchnąć kurz z klawiszy domowego komputera. Szczerze mówiąc brakowało mi trochę tego stukania w klawisze, zresztą brakowało jeszcze czegoś. Nietrudno się zresztą domyślić czego. 

W sierpniu minął rok od mojej operacji. Czułem się trochę jak małe dziecko obchodzące swoje pierwsze urodziny. Naprawdę teraz zrozumiałem, co czują osoby wychodzące z potężnych chorobowych tarapatów i co mają na myśli mówiąc, że narodzili się na nowo. Miałem dokładnie to samo, takie nowe otwarcie. Doskonale pamiętam początek zeszłorocznego sierpnia. Człowiek snuł jakieś plany, wszystko fajnie pięknie, cieplutko i w perspektywie urlop. Obserwując mojego bloga wiecie, że było trochę inaczej – diagnoza, szpital, operacja i powrót do zdrowia. Zresztą ów powrót trwa po dzień dzisiejszy. Wiadomo, ćwiczenia i rehabilitacja to czasochłonne tematy, a i na efekty trzeba czekać. Najważniejsze jednak, że wszystko idzie ku dobremu. Forma zarówno ta fizyczna jak i psychiczna idzie w górę a to solidnie cieszy. Lada chwila czeka mnie kontrolne badanie i wtedy też będę miał pełen obraz co i jak. Będzie dobrze, innej opcji nie przewiduję.

W poprzednim (tym marcowym, o zgrozo) poście pisałem, że powolutku wracam do aktywności fizycznej. Zgodnie z zaleceniami lekarskimi, pozwalam sobie nieco potruchtać. Tak, dobrze widzicie. Oczywiście daleko mi jeszcze do takiego „wypasionego” biegania, ale jak to mówią – lepszy rydz niż nic. To rekreacyjne przeplatanie nogami sprawia że znów mogę robić to, co od jakiegoś czasu stało się bardzo ważnym elementem mojego życia. Poważnie brzmi? Może, ale właśnie tak jest. Bieganie polubiłem mocno i o fakcie jak bardzo jest ono dla mnie ważne tak na serio zdałem sobie sprawę w momencie, kiedy biegać nie mogłem. Czasem nabieramy pewnych nawyków, które wchodzą nam w krew. Chyba nie muszę pisać jak ogromną radość czuję kiedy mogę założyć buty i wyjść by tym moim żółwim tempem poszurać.

Jeden krok niesie za sobą kolejny i nieśmiało zaczynam również rozmyślać o startach. Czasami oczyma wyobraźni widzę siebie przekraczającego linię mety maratonu. Mimo że droga do tego daleka to wiem, że jest ona dla mnie osiągalna. Do znudzenia powtarzam sobie (i Wam chyba też ), że kiedyś przebiegnę maraton. Wiem, że to pragnienie zrealizuję.

Aby jednak plany i marzenia urzeczywistnić, muszę się do tego odpowiednio przygotować, co żadną nowością nie jest. Na początek kolejny zjazd kilogramowy. Pamiętacie moją walkę z nadbagażem z 2016 roku? 122 kg na starcie i zjazd do 98. Czas postawić sobie kolejny cel i rozpocząć misję pod kryptonimem "seba85kg". A co! Jest cel, jest motywacja. Jedziemy z tym koksem. Dodam tylko że startuję z wagą 94 kg. Jest co zbijać. Avanti!!!

Na zakończenie, chciałbym serdecznie podziękować Wam za wszystkie słowa wsparcia, troskę i pozdrowienia. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mieli okazję do rozmaitych spotkań na wielu płaszczyznach :P

P.S. Założyłem profil na Instagramie - @sebabiega. Treści póki co niewiele, ale myślę że z czasem to się zmieni. Jeśli macie chęć, zapraszam do śledzenia.

2 komentarze:

  1. Seba, nie wiedziałem nic o operacji, od wielu miesięcy zaniedbywałem blogowo-biegowe życie. Dużo, dużo zdrowia Ci życzę. No i siły. Będziesz potrzebował, żeby pokonać maraton. W chwilach takich jak ta, gdy sypie się zdrowie człowiek staje sie najbardziej twórczy w swych planach i zyskuje ogromnie dużo determinacji, aby te plany zrealizować. Wiem co mówię, moje bieganie zaczęło się w ten sposób.
    Pozdrawiam. Trzymaj się chłopie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Fido! Masz absolutną rację, determinacja urosła we mnie do niebotycznych rozmiarów. Wiele się już udało osiągnąć a przede mną kolejne wyzwania. Cały czas do przodu, choćby nie wiem co!

      Usuń

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger